24 listopada 2010

Muszę, bo pęknę

Jestem wściekła jak diabli: nagle okazało się, że trzeba koniecznie przyjechać do kliniki przed godziną podaną przy ustalaniu daty wizyty oraz znać nazwisko lekarza, do którego się idzie >_< Czy muszę dodawać, że przy poprzednich wizytach brano pod uwagę nasz brak możliwości przebycia 139 kilometrów dzielących Nysę od Katowic inaczej niż pociągiem, nie zwracano uwagi na spóźnienia (rekordowe z powodu śniegu sięgnęło niemal 2 godzin) i nigdy nie podawano nazwiska lekarza (jedynie przy umawianiu pierwszej wizyty mieliśmy podany numer pokoju, a w pokojach siedzi na ogół po dwóch lekarzy)?
Na całe szczęście krótkowzroczność lekko się dziecięciu cofnęła (nie wiem, jak to możliwe, ale to fakt), a następna (i prawdopodobnie ostatnia) wizyta czeka nas za rok :)

14 listopada 2010

Bomb(k)owy recykling

Pierwsza bombka z papierowego pierścienia po izolacji jest już gotowa.



Moim zdaniem wyszło całkiem nieźle :)

13 listopada 2010

Prawie jak biedermeier (i inne bombkowe historie)

Szkolenie i chore zatoki trochę mnie wybiły z rytmu, ale powoli wracam do pracy. Ostatnio na warsztacie bombki.


Napoczęte, rozgrzebane, prawie skończone i jedna gotowa.


A tu niemal skończona gwiazdka z wnętrzem prawie biedermeierowskim (a może nawet całkiem - pewności nie mam, bo tylko w jednej książce mam wzmiankę o tym stylu).


Tekturowa wkładka do bombki. Akrylowej niestety nie mam, wiec jakoś musiałam sobie poradzić.



Dwie strony bombki oklejanej i malowanej od wewnątrz. Brak tylko wstążeczki maskującej.


Element bombki recyklingowej (reszta akurat schła pod książkami).



Dwie strony bombki "ośnieżonej". W tej nie będę już nic zmieniać.

Masa "śniegowa", której używam do bombek, to lekko rozcieńczony klej stolarski i soda oczyszczona. Takiego "śniegu" używają modelarze robiący dioramy.

1 listopada 2010

Słup ogłoszeniowy

Z powodu fatalnego samopoczucia spowodowanego zapchanymi zatokami, tylko krótkie ogłoszenia.




oraz