15 grudnia 2010

Karteczkowo

Ponieważ kartki wróciły, gdyż pani wychowawczyni była zajęta, a moje dziecię do nachalnych nie należy, więc mogłam cyknąć zdjęcia tym kartkom, które dokumentacji żadnej nie miały. Przy okazji sfotografowałam cztery, które powstały wczoraj. Oczywiście powstały dopiero wieczorem i wtedy też robiłam zdjęcia.






Normalnie zasłużyłam na tytuł antyscraperki miesiąca >_< Żeby przez dwa dni zrobić tylko osiem kartek...

14 grudnia 2010

Gapa ze mnie

Zapomniałam naładować akumulatorki do aparatu, więc zdjęcie musiałam zrobić komórką. Poza tym dopiero wieczorem wzięłam się za robienie kartek i zbyt późno zorientowałam się, że rano nie będę miała jak cyknąć fotek, bo wstanę, gdy syn już będzie w szkole...
W rezultacie mam tylko słabą fotkę trzech z sześciu wykonanych wczoraj kartek :(


Dziś planuję porobić kolejne. Może tym razem się nie zagapię...

13 grudnia 2010

Świąteczne klimaty ;)

Idę na łatwiznę...

...i bezczelnie wrzucam linka do jednego z moich albumów na facebooku. Konkretnie do albumu z bombkami. O tu :) Wczoraj w Kędzierzynie pozbyłam się dwóch z nich.


Ta została zakupiona :)


A ta została wymieniona na cudne kolczyki od Agi :) Obiecuję zrobić im fotkę i Wam pokazać.

24 listopada 2010

Muszę, bo pęknę

Jestem wściekła jak diabli: nagle okazało się, że trzeba koniecznie przyjechać do kliniki przed godziną podaną przy ustalaniu daty wizyty oraz znać nazwisko lekarza, do którego się idzie >_< Czy muszę dodawać, że przy poprzednich wizytach brano pod uwagę nasz brak możliwości przebycia 139 kilometrów dzielących Nysę od Katowic inaczej niż pociągiem, nie zwracano uwagi na spóźnienia (rekordowe z powodu śniegu sięgnęło niemal 2 godzin) i nigdy nie podawano nazwiska lekarza (jedynie przy umawianiu pierwszej wizyty mieliśmy podany numer pokoju, a w pokojach siedzi na ogół po dwóch lekarzy)?
Na całe szczęście krótkowzroczność lekko się dziecięciu cofnęła (nie wiem, jak to możliwe, ale to fakt), a następna (i prawdopodobnie ostatnia) wizyta czeka nas za rok :)

14 listopada 2010

Bomb(k)owy recykling

Pierwsza bombka z papierowego pierścienia po izolacji jest już gotowa.



Moim zdaniem wyszło całkiem nieźle :)

13 listopada 2010

Prawie jak biedermeier (i inne bombkowe historie)

Szkolenie i chore zatoki trochę mnie wybiły z rytmu, ale powoli wracam do pracy. Ostatnio na warsztacie bombki.


Napoczęte, rozgrzebane, prawie skończone i jedna gotowa.


A tu niemal skończona gwiazdka z wnętrzem prawie biedermeierowskim (a może nawet całkiem - pewności nie mam, bo tylko w jednej książce mam wzmiankę o tym stylu).


Tekturowa wkładka do bombki. Akrylowej niestety nie mam, wiec jakoś musiałam sobie poradzić.



Dwie strony bombki oklejanej i malowanej od wewnątrz. Brak tylko wstążeczki maskującej.


Element bombki recyklingowej (reszta akurat schła pod książkami).



Dwie strony bombki "ośnieżonej". W tej nie będę już nic zmieniać.

Masa "śniegowa", której używam do bombek, to lekko rozcieńczony klej stolarski i soda oczyszczona. Takiego "śniegu" używają modelarze robiący dioramy.

1 listopada 2010

10 października 2010

Jakby nie w moim stylu

Biorę udział w szkoleniu w Klubie Pracy z zakresu aktywnego poszukiwania pracy. W ramach kursu umożliwiono nam skorzystanie z usług salonu fryzjerskiego "Angel's touch". Za darmo strzyżenie, farbowanie, mycie i układanie włosów, a na potrzeby zdjęcia także makijaż.
Zdjęcie widoczne poniżej zrobił syn po moim powrocie z salonu.


Nie do końca mój styl (zwłaszcza makijaż mi nie pasował), ale najgorzej nie jest. Szkoda tylko, że cieniowane włosy źle się spina, a przy robocie wpadają do oczu...

A jeśli kogoś to interesuje, to dziś zawiozłam kilka rzeczy na Art Mikst w Tułowicach. Jutro przywiozę więcej, bo okazało się, że niepotrzebnie czytałam regulamin i wzięłam tylko 5 rzeczy >_<

25 września 2010

Biżuteryjnie i nie tylko

Zacznijmy od komentarzy:
Mariuszu, dziękuję. Pogoda była ładna, zainteresowanie spore, sprzedaż nie spadła poniżej normy (choć pierwszy dzień w Koźlu mnie przestraszył, bo nikt niczego nie kupił u mnie).
Nesso, dziękuję, jak znajdę chwilę, to odpowiem.
Kasiu, zgadza się. A jeśli jeszcze komuś się nasz wyrób spodoba na tyle, że go kupi...
splociku, dziękuję. Podsunęłaś mi nowy pomysł. Ostatni raz wypalałam w zerówce tabliczkę na drzwi, może warto spróbować ponownie?
Kerry-Marto, dziękuję. W decou też jestem początkująca, więc tym bardziej mi miło, że mogę kogoś zainspirować :) A kociak też mi się spodobał, dlatego przygarnęłam ten szablon.
Ago, polecam się na przyszłość :)

A teraz coś z zupełnie innej beczki, czyli kilka fotek wykonanych przed spakowaniem się na dożynki w Głuchołazach

 Bransoletka nazwana przez moich panów UFO

 Kwadraty z różyczkami, powieszone na łańcuszkach, oczywiście decou na deseczkach

 Trójkąty oklejone serwetką

Prawie jak aniołki

Mycha i ekipa ;-)

Wybaczcie jakość zdjęć, ale przy tej pogodzie koszmarnie się fotografuje.

Na koniec informacja o tym, gdzie będzie można zobaczyć moje wyroby "na żywo".
Pierwsza okazja to Art Mikst w Tułowicach. Jest to XIV Wystawa Twórców Amatorów w Tułowickim Ośrodku Kultury przy ul. Świerczewskiego 6, która potrwa od 9 (otwarcie o godzinie 17) do 14 października. Nie wiem jeszcze, co konkretnie pokażę, ale na pewno jakiś przekrój mojej "tfurczości" będzie.

Okazja druga to Jarmark Rzeczy Ładnych w Chorzowie, który odbędzie się 5 grudnia w MDK Batory. Będę na jednym stoisku z Agą, więc zapraszam w imieniu nas obu :) 


Ps. Ten kalendarz z google jest do niczego :( Chyba zwyczajnie zrobię okienko z krótkim spisem planowanych wydarzeń i tyle...

12 września 2010

Miałam, ale sprzedałam

Żeby nie było, że nic nie robię, pokażę Wam dwie deseczki, które ostatnio sprzedałam. Ta "herbaciana" poszła w Głuchołazach na festynie Wawrzyńcowym, a "irysowa" na dożynkach (także w Głuchołazach). Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale były robione szybko, tuż przed pakowaniem na wyjazd.



Zdjęcia innych wytworów pojawią się, gdy je poprzycinam.

2 września 2010

Zapowiedź :)

We wrześniu przewiduję udział w dwóch imprezach:

- Dożynki gminne w Głuchołazach dnia 5 września


- Dni Twierdzy Koźle w dniach 18-19 września (jeśli wszystko dobrze pójdzie, to będę w jednym domku z Agą :) )


Zapraszam i oby pogoda nam dopisała :)

26 sierpnia 2010

Trochę odpowiedzi na komentarze

Czas najwyższy, prawda?

Susan, dostałam :) Postaram się szybko wysłać dalej.

barbaratoja, jak (nie)widać, doszłam do siebie i nawet udaje mi się czasem coś udłubać ;)

Nadiart, dziękuję za odwiedziny :)

BAJECZNA FABRYKA, Aneladgam, atteo, Haga art., Koroneczka, dziękuję za miłe słowa :*
Jedna z gruszek mnie już opuściła, a ekspozytor niestety nie sprawdza się przy wietrznej pogodzie. Pierwsze mnie cieszy, drugie trochę denerwuje, ale dam radę ;)

Aga robie-bo-lubie, powiadają, że nie od razu Kraków zbudowano, więc nie poddawaj się :) Zwłaszcza, że śliczności robisz :)

Rybiooka, z opóźnieniem dużym dziękuję :*

Mariusz, mąż pozdrowienia przekazał. Z tematów na forum wnioskuję, że wolisz modelarstwo "kolejowe" i chciałabym zauważyć, że ładnie Ci to wychodzi :)

Wybaczcie spóźnienie i pewną nieskładność, ale ostatnio jakoś dziwnie dużo rzeczy mam na głowie. Ale o tym może następnym razem...

17 sierpnia 2010

Argh!...

Zniknął mi gdzieś numer Kramu z robótkami z 2005 roku. Nie pamiętam, czy był to listopadowy, czy grudniowy, ale wiem, że były tam trzy aniołki na szydełku. Szukam cały dzień i nic >_<

16 sierpnia 2010

Tu byłam cz. 2

Festyn Wawrzyńcowy w Głuchołazach to kolejna impreza, na której byłam.
A tak wyglądało moje stoisko.



Tak się zastanawiam, czy nie wstawić w pasku bocznym kalendarza, w którym zaznaczałabym, gdzie będę w dany weekend. Ciekawe, czy się tak da...

15 sierpnia 2010

Tu byłam cz. 1

Zaległości mam straszne, więc zaczynam nadrabiać.

Tak wyglądało nasze stoisko (Agi i moje) w Babicach


Spotkałyśmy tam Nadię, której bloga czasem podglądam :)
Mimo upału było bardzo przyjemnie :)

Ciąg dalszy nastąpi, gdy znajdę chwilę czasu, a o to ostatnio dość trudno :(

26 lipca 2010

I po weselu...

Nie odzywałam się długo, bo byłam zajęta szykowaniem prezentów dla rodzinnej panny młodej i próbowałam zrobić dla siostrzeńca pana Dziobaka. Prezenty kończyłam jeszcze w hotelu w przedweselny wieczór (i oczywiście zapomniałam obfotografować), a Dziobak niestety nadal sprawia mi trochę problemów. Jakoś nie umiem złapać proporcji dobrych. Jakby któraś dobra dusza trafiła gdzieś na opis szydełkowy tego przystojniaka, to ja chętnie przygarnę.


Ogólnie wesele zaliczam do udanych, zwłaszcza, że w końcu z częścią rodziny zdołaliśmy się spotkać. Nawet zabawy weselne nie były tak straszne, jak nam się wydawało (a może to kwestia tego, że wyszliśmy z założenia, iż nie możemy przynieść wstydu naszej pannie młodej i tkwić gdzieś pod ścianą).
Muszę jednak się pożalić: mój wredny żołądek postanowił mi zaszkodzić i, jak się przekonałam w niedzielę, przykleił się do niego kawałek cebuli :( W rezultacie wracałam do domu niemal w charakterze trupa, bo dopiero w ostatnim pociągu zdołałam się pozbyć świństwa. Pozostaje się cieszyć, że nie ścięło mnie z nóg już na weselu (choć kilka razy gwałtownie słabłam, ale przechodziło samo).
Dziś powoli odzyskuję siły, a gdy poczuję się lepiej, odpowiem na Wasze komentarze i dam kilka fotek.

8 lipca 2010

Małe conieco

Zostałam z lekka zbesztana, bo nie piszę nic na blogu, więc postanowiłam coś umieścić.

Dwa zdjęcia nibywieszaczka na kolczyki/zawieszki/breloczki

w-ramce1

w-ramce2

Osoby spostrzegawcze zauważyły pewnie, że zdjęcia są dwa, bo nie chciało mi się osobno odwrotnych stron jabłonkowych i różyczkowych kolczyków pstrykać (i tak zdjęcia robił mąż -leniwa baba ze mnie, co?)

A tutaj wypad na tzw. łono natury naszych zawieszek do telefonów. Serduszko jest męża, a jabłko tymczasowo wisi u mnie.

telefonicznie

Powstały także fragmenty różnych projektów (maskotka dla siostry, prezent ślubny dla kuzynki, butelka po śmietanie na wazonik), ale z kończeniem tego jest słabo :(
Dziękuję za namiary na konkurs z szydełkowym zwierzyńcem :* Niestety nie udało mi się ukończyć zwierzątka na czas, więc biedactwo czeka, aż mi złość przejdzie (ciągle się wredocie półsłupki gubiły >_< ).

16 czerwca 2010

Mielonka z myszy

Czuję się fatalnie :( Chyba się przeziębiłam, a jeszcze ta zmienna pogoda...Sick Emoticons W rezultacie nie byłam na tkactwie, ani na decoupage'u (tu dodatkowo przeszkodziło sprzątanie oraz zapowiedziana na okolice 18 wizyta panów od mierników ciepła), ledwie dałam radę pójść do biblioteki.
Ale dość marudzenia.

Mariuszu, modelarza mam w domu jednego. W sieci można go znaleźć na forum Konradusa w relacji z budowy Zawiszy Czarnego. Natomiast tutaj są zdjęcia z wrocławskiego spotkania (niedługo pojawi się tam pakiet od męża).

A tak w ogóle, to wpis ten powstał po to, żeby Wam pokazać kilka zdjęć rzeczy z przeznaczeniem wystawowo-jarmarkowym.

Pączek-zawieszka

donat-przód donat-tył

Dwa notesy

notes-mapka notes-serce

Trzy kartki

najlepsze życzenia

kochanej mamie

gratulacje

Ps. Zapomniałam się pochwalić, że Kwoczka przywiozła z konkursu takie cudo

12 czerwca 2010

Wrocławskie Spotkania Modelarzy Kartonowych

Wysłałam tam dziś męża z naszą Kwoczką :)





Hmm... Ten banner jakoś mało wyraźny, a większy jest za duży :/ W każdym razie spotkanie połączone jest z wystawą i konkursem, a odbywa się w MDK na Kołłątaja 20. Można pójść, pooglądać modele i zagłosować :)

11 czerwca 2010

I po Prudniku...

Wybaczcie, że nie pisałam na bieżąco, ale zwyczajnie nie dałam rady ("kocham" wstawanie o 5 rano >_< ). A jeszcze teraz ten upał...

Halu, dziękuję bardzo :)

Aga robie-bo-lubie, wybacz, że nie mailem, tylko tu odpowiem. Dekupażystek było sporo (m.in. pani Ewa, która mnie na tę wystawę wyciągnęła). Handlowo w tym roku było kiepsko. Nie wiem, czy opłaca się z tak daleka przyjeżdżać - na każdej wystawie może być inaczej.

Aneladgam, dziękuję :)

Ago, dziękuję za odwiedziny :) Niestety na moim rupieciu nie mogę zainstalować porządnej przeglądarki, więc zaglądanie do Ciebie mam utrudnione :( Mam jednak nadzieję, że spotkamy się przy okazji jakiejś wystawy :) (A wszystkie wielbicielki biżuterii zapraszam na stronę Agi)

Mariuszu, już piszę.

Mimo niesprzyjających okoliczności przyrody, zmniejszyłam kilka zdjęć i oto one

Drugiego dnia przez kilka godzin miałam podwójne wsparcie :)


Ale z tymi flagami chyba coś było nie tak...


Zdjęcie na tle zabytkowej altanki w pobliskim parku (przed wojną obok był posąg Diany-łowczyni)


Miło było, ale się skończyło. Za rok też tam będę :)


Tylko koty niepocieszone, bo chwilowo nie mają domu... Ale w następną niedzielę stoimy na Święcie Herbowym Nysy, więc może jakiś amator kotów je przygarnie ;)


O tym, że poznałam na wystawie Agę już wiecie. Poza tym spotkałam Myszkę z Kuferka (jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, to we wrześniu będę w Prudniku w charakterze oglądacza), poznałam przelotnie Chimerę (szkoda, że trzeciego dnia się nie spotkałyśmy) i trochę porozmawiałam z panią z DecoAtelier, przędącą panią z Czech i panią wykonującą piękne hafty matematyczne.
Miałam też okazję skosztować przetworów z ekologicznej aronii i warzyw i warzyw panierowanych w Hrasce (nie umiem zrobić czeskiego s z odwróconym daszkiem :( )

Planuję wystawić się na Świecie Papieru w Dusznikach, ale po drodze mam kilka przeszkód :( Nie dość, że kuzynka akurat w tamten weekend bierze ślub, to w dodatku dojazd mam kiepski i trzeba by jakoś z noclegiem kombinować... No nic, zamiast się zamartwiać, pójdę kończyć obserwetkowane kolczyki.

PS. Na koniec mała prośba: jeśli mieszkacie na Opolszczyźnie, a wiecie o jakichś wystawach, jarmarkach itd. na których wystawienie się jest bezpłatne, to dajcie znać. Będę bardzo wdzięczna.
Related Posts with Thumbnails