A właściwie nie na tapczanie, tylko na kanapie, ale faktycznie robi chustę :) Czekając na możliwość kupienia włóczki na Ruathę i pragnąc odpocząć trochę od spódniczki (im dalej, tym trudniej się robi) zaczęłam nową chustę. Trochę bez sensu zaczęłam od wymyślenia nazwy Reaver Slayer, czyli chusta musiała być inspirowana River Tam. I tu się trochę zaczęły schody, bo wstępnych pomysłów na wzór miałam kilka, a dodatkowo nie mogłam się zdecydować na wersję kolorystyczną. Po namyśle stwierdziłam, że nie ma co kombinować, zrobię zieloną chustę z jakimś prostym wzorem. Czemu tak? Bo River gromiąca Reaversów (Reaverów?) ma na sobie prostą zieloną sukienkę. Rezultat kilku dni dłubania wygląda tak
I jak? Myślę, że może być :) Brzeg zrobię prostym ażurkiem chyba. W końcu River to nie Inara ;)
Dziubiąc na drutach oglądam sobie seriale. Miało być po jednym odcinku Constantine, Orphan Black i Hemlock Grove (Sons of Anarchy trafili do przegródki "obejrzeć z mężem", więc odpadli po pierwszym wieczorze), ale historia pewnego miasteczka z cygańskim wampirem i bogatym potencjalnym wampirem tak mnie wciągnęła, że HG wygrało z resztą i w rezultacie dziś chyba zacznę drugi sezon :)
nooo, łaaaaaaaaadna! :D
OdpowiedzUsuńte vąpierze... jak już się zacznie to ciężko się oderwać, ych...
Dziękuję :)
UsuńW większości przypadków rzeczywiście. Pod warunkiem, że nie jest to jakaś sparkląca mutacja ;)
Też mam przegródkę "obejrzeć z mężem". Działa jak czarna dziura, jak coś tam wpadnie, to już raczej tego nie zobaczę...
OdpowiedzUsuńA nie, u mnie nie ginie. Większość z tej przegródki oglądamy :)
Usuń