Postanowiłam spróbować, choć lista tematów taka nie moja
Na przykład 1 listopada wcale nie kojarzy mi się ze smutkiem. Już prędzej z zadumą, nie zawsze prawdziwą. Ale zostawmy ten temat.
Myślałam, że może napiszę o czymś, co mnie ostatnio zasmuciło, ale znalazłam co najwyżej rzeczy irytujące, denerwujące lub przykrości, nad którymi dość szybko można przejść do porządku dziennego. Choć dwukrotne prucie ostatnich kilku rzędów prawie ukończonej Revontuli to coś, co może człowieka doprowadzić do furii >.<
Ale zawsze lepiej się cieszyć, niż smucić ;)
matko, ja bym chyba musiała mieć dodatkowo po 3h, żeby codziennie posta na bloga wymyślać :D że też Wam się chce...
OdpowiedzUsuńNie chciało mi się, ale się przełamałam. A gdybym siadła i pisała te trzy godziny, to pewnie wpis byłby lepszy :P
Usuń