A właściwie farbowana mysz, bo dzięki pomocy męża, po półtorarocznym nabieraniu mocy urzędowej, sukcesem zakończyło się farbowanie moich włosów :) Teraz zamiast nieokreślonego odcienia brązu, gęsto przetykanego siwizną, mam na głowie brąz korzenny. Tylko jedno, ukryte w głębi po lewej stronie, pasemko nie poddało się i nadal ma kilka siwych włosów. Ale ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni z efektu :D Fotki pewnie będą później, a teraz, ponieważ od dawna niczego nie umieszczałam, a w dodatku nie pokazałam tego zaraz po zrobieniu, zdjęcie karteczki, którą zrobiłam dla męża w czerwcu z okazji 14 rocznicy naszego ślubu.
Poza tym powoli zdrowieję i pomimo niewykończonego szalika robię sobie kamizelkę z koła. Już 24 okrążenie za mną, a czeka mnie jeszcze 16...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz :*