Wczoraj wieczorem, gdy mąż wrócił z pracy, coś w drzwiach wejściowych trzasnęło i z trudem dały się otworzyć i zamknąć. Rano nastąpiła katastrofa: zostaliśmy uwięzieni. Mimo wysiłków męża drzwi nie dawały się otworzyć, więc trzeba było wezwać fachową pomoc, która za usługę policzyła sobie trzydzieści złotych O_o Sprawcą zamieszania okazał się dolny zamek, a właściwie połączona z nim klamka, która straciła łączność z tym takim metalowym języczkiem (fachowej nazwy nie znam). Przez kawałek złomu Młody spóźnił się do szkoły, a my mamy nieplanowane wydatki...
W ramach poprawiania nastroju zapisałam się więc na cukierki do:
Valfei (zapisy do 10 października)
Marcii (zapisy do 24 października)
Nadim (losowanie 15 października)
ja to bym odczytała, jako znak z niebios :) nie ma chodzenia do pracy i do szkoły :) no lepiej być nie może (no ale w takim wypadku drzwi powinny się otwierać, gdy trzeba byłoby iść na zakupy np.)
OdpowiedzUsuńNigdy nie zapomnę, jak podczas osiemnastki brata jeden z jego kolegów zatrzasnął się w toalecie (zerwał jakąś sprężynę w klamce czy coś takiego). Co to się później działo...
OdpowiedzUsuńNo, ale za to jak ciekawie później wspominać takie historie :)